- Liluś, umówisz się kiedyś ze mną? - zapytał Rogacz przymilnym głosem, robiąc słodkie oczka.
Na takie zagrywki byłam jednak niezwykle odporna.
- Nie przerywaj, Potter - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- To ja się zwracam do ciebie takim milusim tonem, a ty na mnie warczysz?
- A co? Mam może mówić na ciebie per "szlachetny i czcigodny James"? - zapytałam ironicznie.
- Zapomniałaś jeszcze, że powinnaś dodać "dobroduszny, mądry, przystojny, hojny, zabawny i genialny" - odparł zuchwale.
- Ale to się kompletnie mija z prawdą! - zawołałam.
- Oczywiście, że się nie mija! Przecież ja jestem szlachetny, czcigodny, dobroduszny, mądry, przystojny, hojny, zabawny i genialny! - odpowiedział z szelmowskim uśmiechem.
- Taaak, rzeczywiście... - przyznałam, zamyślając się na chwilę. - A na dodatek taki skromny!
Dyskusje przerwał nam Syriusz głośnym chrząknięciem.
-Nie chcę przeszkadzać, gołąbki, ale chciałem wam coś zaproponować - powiedział Łapa.
Rogacz posłał mu mordercze spojrzenie, które nie umknęło mojej uwadze.
-Nie przeszkadzasz, mów o co chodzi - zachęciłam go.
- Chcecie zagrać z nami w Prawdę i Wyzwanie? - zapytał, wymieniając z Jamesem porozumiewawcze spojrzenia.
- Z wami?!- Zdziwiłam się. - W życiu! Tak w ogóle, to gdzie jest Dorcas?
- Tu jestem! - Odkrzyknęła. - Ja tam chętnie zagram z chłopakami - powiedziała moja przyjaciółka nieco zbyt entuzjastycznie i pokiwała twierdząco głową dla uzyskania lepszego efektu. Uniosłam brew wysoko do góry, snując domysły, czy przypadkiem moja "towarzyszka broni" nie jest zamieszana w jakiś spisek z chłopcami przeciwko mnie.
- A ty dlaczego nie chcesz? Będzie fajnie! - zachęciła mnie, szczerząc zęby w uśmiechu.
- Nie dzięki - odmówiłam.
- Nie daj się prosić! Zawsze się przecież możesz wycofać.
- Och, dobra - zgodziłam się. - Ale tylko ten jeden raz.
- To może przeniesiemy się do naszego dormitorium? - zasugerował Rogacz.
- Okej - odpowiedzieliśmy wszyscy razem.
Skierowaliśmy się w kierunku pokoju chłopców. Panował w nim wieczny zaduch, po części spowodowany męskimi perfumami. Po pokoju walały się pojedyncze świstki zapisanego pergaminu, papierki po czekoladowych żabach i innych przysmakach, a przy łóżkach chłopców w nieładzie walały się książki. Remus machnął różdżką i wymamrotał:
- Chłoszczyść!
W kilka sekund dormitorium znalazło się w o wiele lepszym stanie. Peter wyciągnął fałszoskop i powiedział:
- Na wypadek, gdyby ktoś chciał oszukiwać.
Usiedliśmy na dywanie. Rogacz sięgnął za butelką po dyniowym soku. Zakręcił nią. Całe szczęście, wypadło na Syriusza.
-Prawda czy wyzwanie? - Zapytał Potter.
- Wyzwanie! - Bez zastanowienia odparł Łapa.
- Hm... Dam ci coś na rozgrzewkę. Cmoknij Dorcas w policzek.
- Dobra - zgodził się Black.
Twarz przyjaciółki przybrała lekko szkarłatny kolor. Łapa wykonał zadanie z zadowoleniem. Po chwili zakręcił butelką. Jak na złość wypadło na mnie. Wybrałam pytanie. Co jak co, ale koledze Pottera się nie ufa.
- Z iloma chłopakami się całowałaś? - zabrzmiało moje pytanie. Poczułam jak policzki zaczęły mnie palić.
- Z trzema - wydukałam. Zakręciłam butelką. Znów wypadło na Syriusza. Kiedy wykonał swoje wyzwanie, obrócił butelką. Wskazała Pottera.
- Prawda czy wyzwanie? - zapytał.
-Wyzwanie, oczywiście!
-Przez 15 sekund całuj Rudą - powiedział Łapa i wyszczerzył do mnie zęby.
- Jesteś okropny, Black! - warknęłam.
- Nie musisz mi dziękować, Lily - rzekł, posyłając mi uroczy uśmiech.
- No, Liluś zaczynamy - powiedział Rogacz i zatarł ręce w uciesze.
Przybliżyłam się do Jamesa na niebezpieczną odległość, a on wpił się w moje wargi. Okropne doświadczenie, chociaż w głębi duszy trzeba było przyznać, że Rogacz umiał całować i to całkiem nieźle. Tak czy inaczej, postanowiłam zabić Syriusza, przy najbliższej okazji. Przyjaciele odliczali sekundy, zdecydowanie za wolno. W końcu nadeszła ta upragniona piętnastka. Natychmiast oderwałam się od Pottera.
- I jak, Ruda, podobało się? - zapytał James, zalotnie unosząc brewkę.
- Absolutnie nie - odpowiedziałam. - Ale teraz chcę zrobić co innego.
I pobiegłam za Syriuszem, a on pisnął tylko i zaczął uciekać. Niestety, nie trafiłam żadnym zaklęciem. Chyba muszę popracować nad refleksem.
- Musicie mi obiecać, że nie piśniecie o tym słówkiem - powiedziałam błagalnym tonem.
Trzy dni później już ponad pół Hogwartu wiedziało, iż całowałam się z Rogaczem. Dam głowę, że Łapa nie omieszkał o tym wspomnieć na którymś treningu Quidditcha, a wiadomo, plotki łatwo się rozchodzą. Dodatkowo stałam się punktem nienawistnych spojrzeń fanek Jamesa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz