Notka powinna pojawić się już wczoraj około 19.00, ale ze względu na małą awarię nie mogłam jej dokończyć.
______________________________
Trzy kolejne dni minęły dokładnie tak samo. I przez te trzy kolejne dni byłam w niezbyt dobrym humorze. Próbowałam zachowywać się w stosunku do innych normalnie, ale niezbyt mi to wychodziło. Tłumaczyłam to sobie tym, że James porzucił przyjaźń z Huncwotami na rzecz Jessiki.
- Właściwie to od kiedy aż tak jej nie lubisz? To do ciebie niepodobne... - rzuciła temat Dorcas, kiedy siedziałyśmy w dormitorium, objadając się czekoladowymi żabami.
- Irytuje mnie tym swoim zachowaniem i całkowicie zaślepiła Jamesa swoją osobą - odparłam.
Dora uśmiechnęła się pod nosem, a ja odpowiedziałam jej, wymownie wywracając oczami. Jeszcze chwila tego swatania i zamieni się w Syriusza! - pomyślałam.
- Och, daj spokój, mnie możesz powiedzieć - rzekła po chwili przerwy.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi - odpowiedziałam mimo, iż doskonale zdawałam sobie sprawę co moja przyjaciółka ma na myśli.
- Ty już dobrze wiesz o co!
- Nie, skąd miałabym wiedzieć? Nie używam oklumencji...
- Lily, ja dobrze wiem, że udajesz! Zresztą nie powiem nikomu, mnie możesz zaufać - powiedziała ciepło.
- Dobrze, przyznaję się, wiem co chcesz ode mnie wyciągnąć. Na wszystkie twoje pytania odpowiadam słowem "nie".
- Nawet na pytanie, czy jesteś zazdrosna o Jessikę?
- Również i na to pytanie odpowiadam przecząco.
- Jesteś tego pewna?
- Tak, jestem.
Dorcas skinęła głową. Nie wiem czy wypowiadając ostatnie zdanie byłam z nią do końca szczera. Ale czułam, że chyba nie skłamałam.
- A teraz ja mam do ciebie pytanie - rzekłam.
- Boję się twoich pytań - odpowiedziała. - No, ale mów śmiało.
-Czy czujesz coś do Syriusza? - spytałam prosto z mostu. Już od dawna chciałam znać odpowiedź na to pytanie, ale jakoś nie było odpowiedniej okazji aby je zadać.
- Aż tak to widać?
- Nie... Po prostu jestem ciekawa - po chwili namysłu, uśmiechnęłam się szeroko. - Czyli mogę stwierdzić, że twoja odpowiedź brzmi "tak"?
Dorcas kiwnęła głową równocześnie rumieniąc się jak piwonia, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Wy chyba kręciliście ze sobą już wcześniej - powiedziałam. - Chociażby na balu bożonarodzeniowym, prawda?
- Tak, prawda, ale jakoś nic z tego nie wyszło... I chyba tym razem też nic nie wyniknie...
- Obiecaj mi, że chociaż spróbujesz!
- Niech będzie, obiecuję. Ale nie gwarantuję niczego! A teraz wybieram się do Huncwotów zagrać w eksplodującego durnia - oznajmiła. - Idziesz ze mną?
- Nie dzięki, nie mam ochoty. Zostanę tutaj.
- Dobra, to ja idę. Spotkamy się później!
* * *
Siedziałam sama w dormitorium, patrząc zahipnotyzowana jak strugi deszczu spływają po oknie. Myślałam. Nie mam pojęcia jak długo tak przesiedziałam. Z zamyślenia wyrwało mnie skrzypnięcie otwieranych drzwi i głos mojej przyjaciółki. Jej duże, niebieskie oczy błyszczały.
- Nie uwierzysz! - wrzasnęła. - Zgadnij kto mnie zaprosił na wiosenne przyjęcie do Slughorna!
- Hm... No nie wiem... - udałam głębokie zastanowienie. - Czyżby Syriusz Black?
- Otóż to! - krzyknęła.
- To nie było zbyt trudne do odgadnięcia. Ale opowiadaj!
- Poszłam do pokoju wspólnego, jednakże Huncwotów tam nie było. Jak się domyślasz, skierowałam się w stronę ich dormitorium. Zastałam tam tylko Syriusza, gdyż jak się dowiedziałam, James był z Jessiką, Remus pisał esej z obrony przed czarną magią w bibliotece, a Peter siedział w kuchni.
- Rany! - szybko poderwałam się z łóżka. - Kompletnie zapomniałam o tym eseju!
- Od czego masz cały jutrzejszy dzień, Lily?
- Wiesz, że nie lubię niczego odkładać na później! Ale nieważne. Mów, co było dalej.
- Siedziałam z Syriuszem w dormitorium. Panował tam okropny, wszechogarniający bałagan, ale to raczej nic dziwnego. Zagraliśmy parę razy w eksplodującego durnia i w szachy czarodziejów. Gadaliśmy też trochę i powygłupialiśmy się. Ponarzekaliśmy na dużą ilość zadań domowych i na to, że w czasie kolejnego wypadu do Hogsmeade on i James mają szlaban za małą demolkę klasy do zaklęć.
- Nadal? Przecież oni tą klasę zdemolowali dobre dwa tygodnie temu!
- Sama wiesz jaki jest Filch. Kazał im wyszorować wszystkie puchary za zasługi dla szkoły. Bez użycia magii, oczywiście, a to trochę czasu zajmuje. Później rozmowa zeszła na inne tory, gdyż zaczęliśmy rozmawiać o nadchodzącym wiosennym przyjęciu u Slughorna. Zapytał się mnie z kim idę, a kiedy odpowiedziałam mu, że jeszcze nie mam partnera, zaprosił mnie. Super, co nie?
Zbladła mi mina. Przecież to przyjęcie jest już za tydzień!
- Ej, Lily, co ci jest? - zapytała Dorcas, uważnie mi się przyglądając.
- Och nie! - wyszeptałam. - Kompletnie nie mam ochoty tam iść! A zresztą i tak nie wiem z kim w ogóle pójdę.
- Slughorn będzie zawiedziony jak nie przyjdziesz razem z kandyzowanymi ananasami!
- Dobra, dobra, ale z kim mam się tam pojawić?
- Hm... Mam pomysł! Pójdź z Remusem!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz