Oto widzicie pięćdziesiątą notkę! Zapraszam do czytania! :D
_________________________
Pierwsze dwa tygodnie wakacji minęły mi zaskakująco szybko. Nie widywałam zbyt często Petunii, gdyż ta uciekała do swojego chłopaka, Vernona, zanim zdążyłam rano wyjść z pokoju. Całe dnie spędzałam z rodzicami, ale pojechałam również na kilka dni w odwiedziny do babci. Co drugi dzień pisałam listy do Jamesa i dowiedziałam się, że jest z rodzicami i Syriuszem na wakacjach w Bułgarii, ale wrócą już niedługo. Podczas tych pierwszych dwóch tygodni, parę razy wpadła do mnie Dorcas i odwrotnie. Zazwyczaj wychodziłyśmy do parku. Pokazywałam też przyjaciółce mugolskie miasto oraz sklepy, a kiedy padał deszcz, razem z Amy piekłyśmy ciasta na jej ślub i obrzucałyśmy się składnikami. Dziewczyna póki co pracuje jako kelnerka w Dziurawym Kotle, ale wzięła urlop z powodu zbliżającego się ślubu. Danny, cztery lata starszy brat Dorcas jest uzdrowicielem w szpitalu Świętego Munga i ma mnóstwo roboty. Nieraz wraca do domu o wiele później niż kończy pracę.
- To co, jutro ślub? - zagadnęłam Amy, kiedy skończyłyśmy obsypywać siebie nawzajem mąką i tworzyć jeszcze większy bałagan w kuchni państwa Meadowes.
- Tak, już się nie mogę doczekać - odpowiedziała, ścierając blat zieloną ściereczką. - Tak właściwie to miała to być niespodzianka, ale już dłużej nie mogę. Chcecie nieoficjalnie zobaczyć suknię ślubną?
- Pewnie! - przytaknęłyśmy chórem.
Szybko uwinęłyśmy się ze sprzątaniem i poleciałyśmy na strych. Żeby się tam dostać, musiałyśmy wejść drabiną. Po paru minutach znalazłyśmy się już na miejscu. Światło przedostawało się przez dwa panoramiczne okna, osadzone na obu końcach pomieszczenia. Strych w domu państwa Meadowes pełnił tą samą rolę, co w innych domach - służył jako składownia starych mebli i rzeczy. Można było tam zobaczyć podniszczoną i zjedzoną przez mole kanapę, połamane łóżeczko Dorcas, wyblakłą, niemodną komodę, potłuczony żyrandol oraz wiele tekturowych pudeł z pamiątkami rodzinnymi i innymi rzeczami. W kącie stał stojak z suknią ślubną, przykrytą wielkim, czarnym pokrowcem. Amy odgarnęła blond kosmyk z czoła i gestem dłoni wskazała na stojak. Uśmiechnięta podeszła do niego i powoli rozsunęła pokrowiec. Naszym oczom ukazała się sięgająca do ziemi, piękna, biała suknia ze srebrnymi zdobieniami, falbankami i bufiastymi rękawami. Zaparło mi dech w piersiach.
- Prześliczna - udało mi się wydukać.
- Dziękuję - odparła z uśmiechem. - Uszyła mi ją babcia.
- Będziesz wyglądać wspaniale - skomentowała Dorcas, kiedy znów odzyskała mowę. Podobnie jak ja, zaniemówiła z wrażenia.
- Również dziękuję. Skoro już wam pokazałam suknię, teraz czas na buty! - zawołała.
Obok stojaka stało kremowe, ozdobne pudełko. Amy schyliła się po nie i otworzyła wieko. W pudełku znajdowały się białe buty na lekkim obcasie ze srebrnymi zdobieniami.
- Cudowne są - szepnęła Dorcas. - Pasują do sukni.
- Mnie brakuje już przymiotników, żeby je opisać - zażartowałam.
Amy zaśmiała się dźwięcznie.
- Dzięki. Nie mogę uwierzyć, że to już jutro!
- Dziś wieczór z Bułgarii wraca James i Syriusz - oznajmiła Dorcas bardziej do mnie niż do swojej przyszłej bratowej. - Znasz ich może? - zapytała po chwili i skierowała wzrok na Amy.
- Oczywiście - odpowiedziała dziewczyna. - Moi rodzice i rodzice Jamesa chodzili razem do szkoły. Są ze sobą bardzo zaprzyjaźnieni i w dzieciństwie byłam częstym gościem w domu państwa Potterów. W sumie to tych najwcześniejszych wizyt nie pamiętam, gdyż byłam tylko małym berbeciem. - Zaśmiała się. - Jak miałam dwa latka urodził się James i kiedy trochę podrósł, graliśmy w ogródku w Quidditcha na miotełkach. Następnie poszłam do Hogwartu i Potterów odwiedzałam tylko w wakacje. Nieco później James do mnie dołączył. Byłam wtedy na trzecim roku. Młody Potter zaprzyjaźnił się z Syriuszem, Remusem i Peterem. Kiedy byliśmy już starsi, a ja z rodzicami składałam wizytę Potterom, zawsze w piątkę coś wymyślaliśmy. James często o tobie, Lily, opowiadał. - Amy posłała mi znaczące spojrzenie i uśmiechnęła się ukazując rząd prostych zębów. - Ale później te odwiedziny były coraz rzadsze. Kiedy byłam w piątej klasie, a wy w trzeciej, większość czasu spędzałam z przyjaciółmi. James również stawał się starszy i miał swoje sprawy na głowie. Idąc do szóstej klasy, zaczęłam chodzić z twoim bratem, Dannym. A całkiem niedawno dowiedziałam się, że jesteś z Syriuszem - powiedziała, patrząc na Dorcas. - Ach, właśnie, chodzisz już może z Jamesem? - zapytała mnie. - Naprawdę dużo mi o tobie opowiadał.
- Co takiego mówił? - zainteresowałam się.
- Głównie komplementy, ale też to, że cały czas odrzucasz jego zaloty. To jak, chodzicie ze sobą?
Dorcas już otwierała buzię, aby coś odpowiedzieć, ale zatkałam jej usta dłonią.
- Nie - zaprzeczyłam, kręcąc głową. - To... skomplikowane - skwitowałam.
- Rozumiem - odrzekła i uśmiechnęła się ciepło, a na jej szczupłej twarzy pojawiły się słodkie dołeczki. - Chodźmy na dół, bo jeszcze zaczną nas szukać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
DAWAJ NASTĘPNĄ!
OdpowiedzUsuńSpecjalnie na życzenie dodałam. :) Cieszę się, że to czytasz i skomentowałaś. :D
Usuń