Mijały kolejne dni. Odliczałam już czas, jaki pozostał do balu, chociaż i tak nie miałam jeszcze partnera. Nagle jednak przypomniałam sobie, że mam do napisania wypracowanie na zaklęcia. Dorcas wyznała, że nie ma najmniejszej ochoty tego dzisiaj pisać i nalegała, żebym dała sobie na razie spokój. Ja jednak nie dałam się namówić. Moja przyjaciółka popędziła ogrzać się na fotelu przed kominkiem w pokoju wspólnym, a ja pobiegłam do biblioteki. Wyjęłam z torby pióro, kałamarz, rolkę pergaminu i mój podręcznik do zaklęć.
Zaczęłam krążyć po zatłoczonej bibliotece i wyjęłam potrzebne mi książki. Strzepałam z nich kurz i zaczęłam wertować jedną z nich. W końcu znalazłam interesujący mnie dział i zaczęłam bazgrać piórem po pergaminie. Nagle, ku mojemu zdziwieniu, odezwał się do mnie chłopak o niebieskich oczach i brązowych włosach. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i zapytał:
- Czy mógłbym się dosiąść? Prawie wszystkie miejsca są zajęte.
- Pewnie, siadaj - zachęciłam go gestem i przesunęłam moje manatki robiąc chłopakowi miejsce.
- Nazywam się Matt Jones. A ty jesteś pewnie Lily Evans, tak?
- We własnej osobie - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się promiennie.
Matt odsunął krzesło i usiadł. Wyjął z plecaka książkę i otworzył ją.
- Jesteś krukonem, prawda? Na którym roku się uczysz? - Zagadnęłam.
- Tak, owszem, jestem z Ravenclawu. Uczę się na siódmym roku. A ty? - Zapytał.
- Ja jestem na szóstym - odparłam.
- Tak myślałem - odpowiedział chłopak.
- Jakie masz hobby? - Spytałam.
- Hm... Bardzo lubię grać w Quidditcha. A poza tym uwielbiam zaklęcia. A twoje hobby to...?
- Ja uwielbiam eliksiry... - Zaczęłam.
- Taak... Słyszałem, że jesteś najlepsza w klasie - powiedział.
Zarumieniłam się.
- Naprawdę? - Wyjąkałam.
- Uhm - kiwnął głową. - Z pewnością jesteś czystej krwi czarownicą, prawda? - Zapytał.
- Och... Nie... Pochodzę z rodziny mugoli - odpowiedziałam.
- Ale to przecież w niczym nikomu nie przeszkadza - odparł Matt, ciepło się uśmiechając.
Skinęłam głową i przez chwilę zapanowała między nami cisza.
- Należysz do składu drużyny krukonów w Quidditchu? - Zmieniłam temat.
- Och, tak. Jestem tam kapitanem - odpowiedział i wyszczerzył do mnie zęby.
- Naprawdę? To musisz być naprawdę dobry - oznajmiłam, zabierając się za pracę domową.
W odpowiedzi jedynie uśmiechnął się leciutko.
- Co piszesz? - zapytał mój towarzysz.
- Wypracowanie na zaklęcia - odrzekłam.
- Jak chcesz, to mogę ci trochę pomóc - zaoferował się. - Jaki jest temat wypracowania?
- Mam wyjaśnić znaczenie parunastu zaklęć i dokładnie opisać, jak one działają.
- Razem skończymy to szybciej - oznajmił Matt. - Bierzmy się do pracy!
- Jesteś pewien swojej decyzji? - Zapytałam, śmiejąc się. - To może być bardzo pracochłonne.
- Oczywiście - odpowiedział chłopak. - Właściwie miałem się uczyć do owutemów, ale myślę, że sobie z tym materiałem jakoś poradzę - rzekł i puścił do mnie perskie oko.
Po chwili wziął książkę i zaczął ją kartkować. Co chwila dawał mi cenne rady i wskazówki. Dzięki niemu szybko napisałam moje wypracowanie. Kiedy zbieraliśmy się do wyjścia, podziękowałam mu serdecznie.
- Spotkamy się jeszcze? - Zapytał z nadzieją Matt.
- Oczywiście - odparłam ochoczo.
- A może chciałabyś wyjść w czwartek o 18.00 i spotkać się na błoniach?
- Bardzo chętnie - odrzekłam, szczerząc do niego zęby.
- To w czwartek o 18.00! - Krzyknął, idąc w kierunku wieży Ravenclawu.
- Dobrze! - wrzasnęłam i uśmiechając się pod nosem, pobiegłam po schodach na górę.
- Świąteczny pudding! - Zawołałam do Grubej Damy, a portret odsunął się, w całej swej okazałości ukazując mi pokój wspólny Gryffindoru.
Popędziłam do mojego dormitorium i otworzyłam drzwi. Na swoim łóżku leżała Dorcas i pisała list.
- Nie uwierzysz co się dzisiaj wydarzyło - powiedziałam do przyjaciółki.
Dziewczyna odłożyła pióro i zawołała:
- Opowiadaj natychmiast!
I po chwili zaczęłam opisywać całe zdarzenie z biblioteki.
- Czyli jednak nie Potter? - Zapytała z lekkim zawodem w głosie.
Trzepnęłam ją książką w ramię.
- Mnie i Pottera nic nie łączy, a zresztą Matt jest o wiele milszy i sympatyczniejszy.
- Ech... A ja już myślałam, iż z braku lepszego partnera, pójdziesz na ten bal z Rogaczem...
- No pewnie, gdzie tam brzydka kujonica Evans mogłaby znaleźć sobie chłopaka, co? - Spytałam ironicznie, kręcąc przy tym głową.
- Och, daj spokój, wiesz, że nie o to mi chodziło - odpowiedziała. - A zresztą, większa część żeńskiej populacji Hogwartu jest zdania, iż Rogaś to świetna partia, więc wiesz... - Zabawnie poruszyła brwiami.
- Ale tak czy inaczej, Matt jeszcze mnie na ten bal nie zaprosił, więc na razie nie mamy o czym mówić.
- Czyli idziesz z Potterem?
- NIE.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz