Tydzień temu, Rogacz wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego.
***
Była noc pomiędzy 30 listopada, a 1 grudnia. Spojrzałam na zegarek. Była druga w nocy. Ziewnęłam cicho i przeciągnęłam się. Powoli podeszłam do okna. Noc była bezgwiezdna, a księżyc blado świecił. Pełnia. Nagle usłyszałam hałasy dobiegające z Wrzeszczącej Chaty.
- Oby tylko nic się nie stało chłopakom - pomyślałam.
Po chwili z powrotem położyłam się spać.
***
Był właśnie poranek 6 grudnia. Przeciągnęłam się ospale i nagle uświadomiłam sobie, jaki dziś jest dzień.
- Prezenty! - krzyknęłam niczym mała dziewczynka, patrząc na stos opakowań przy łóżku.
Dorcas już odpakowywała swoje paczki.
- Wesołych świąt! - powiedziałam do przyjaciółki.
- Nawzajem! - odparła, uśmiechając się ciepło i biorąc do ust czekoladową żabę.
Wzięłam największą przesyłkę i zaczęłam ją otwierać. Była ona od mamy i taty. W środku znajdował się list, mugolskie cukierki i... przepiękna, biała sukienka z satyny, przeznaczona specjalnie na bal bożonarodzeniowy. Oniemiałam z zachwytu, a po chwili w duchu przeklęłam moich rodziców za obdarowywanie mnie tak kosztownymi prezentami.
- Jest cudowna - westchnęła moja przyjaciółka.
- Dzięki - odpowiedziałam cicho, nie odrywając wzroku od podarunku.
Po chwili włożyłam ją na siebie i spojrzałam w lustro w łazience.
- Wyglądasz naprawdę pięknie!
- Dziękuję - odparłam skromnie.
Zaczęłam odpakowywać kolejne prezenty. Dostałam zestaw płynów do kąpieli z bąbelkami od Dorcas. Syriusz, Remus i Peter szarpnęli mi się na ogromną paczkę słodyczy z Miodowego Królestwa. Najbardziej zaskakujące było dla mnie jednak malutkie pudełeczko. W środku znajdował się naszyjnik z niewielkim kryształem w kształcie serca. Do tego była dołączona mała karteczka:
Moim malutkim życzeniem jest, abyś nosiła go codziennie.
James
Była noc pomiędzy 30 listopada, a 1 grudnia. Spojrzałam na zegarek. Była druga w nocy. Ziewnęłam cicho i przeciągnęłam się. Powoli podeszłam do okna. Noc była bezgwiezdna, a księżyc blado świecił. Pełnia. Nagle usłyszałam hałasy dobiegające z Wrzeszczącej Chaty.
- Oby tylko nic się nie stało chłopakom - pomyślałam.
Po chwili z powrotem położyłam się spać.
***
Był właśnie poranek 6 grudnia. Przeciągnęłam się ospale i nagle uświadomiłam sobie, jaki dziś jest dzień.
- Prezenty! - krzyknęłam niczym mała dziewczynka, patrząc na stos opakowań przy łóżku.
Dorcas już odpakowywała swoje paczki.
- Wesołych świąt! - powiedziałam do przyjaciółki.
- Nawzajem! - odparła, uśmiechając się ciepło i biorąc do ust czekoladową żabę.
Wzięłam największą przesyłkę i zaczęłam ją otwierać. Była ona od mamy i taty. W środku znajdował się list, mugolskie cukierki i... przepiękna, biała sukienka z satyny, przeznaczona specjalnie na bal bożonarodzeniowy. Oniemiałam z zachwytu, a po chwili w duchu przeklęłam moich rodziców za obdarowywanie mnie tak kosztownymi prezentami.
- Jest cudowna - westchnęła moja przyjaciółka.
- Dzięki - odpowiedziałam cicho, nie odrywając wzroku od podarunku.
Po chwili włożyłam ją na siebie i spojrzałam w lustro w łazience.
- Wyglądasz naprawdę pięknie!
- Dziękuję - odparłam skromnie.
Zaczęłam odpakowywać kolejne prezenty. Dostałam zestaw płynów do kąpieli z bąbelkami od Dorcas. Syriusz, Remus i Peter szarpnęli mi się na ogromną paczkę słodyczy z Miodowego Królestwa. Najbardziej zaskakujące było dla mnie jednak malutkie pudełeczko. W środku znajdował się naszyjnik z niewielkim kryształem w kształcie serca. Do tego była dołączona mała karteczka:
Moim malutkim życzeniem jest, abyś nosiła go codziennie.
James
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz