sobota, 18 czerwca 2011

9. Mikołajki

- Śliczny jest ten naszyjnik od Jamesa... - westchnęła Dorcas.
- Rzeczywiście jest ładny, ale nie wiem czy mogę go tak nosić. Przecież to mogło dużo kosztować - odparłam.
- Ale on chce, żebyś go nosiła! Zrób mu tę przyjemność - rzekła przyjaciółka.
- Dobrze. Pomożesz mi go założyć? - zapytałam.
- Pewnie! Daj go tu.
Po chwili wzięła piękną zawieszkę w kształcie serduszka, nawlekła ją na rzemyk i delikatnie zawiesiła mi na szyi.
- Co tam masz? - zapytałam, wskazując ręką na już rozpakowaną brązową paczuszkę.
- Och, to jest bransoletka... - wydukała, rumieniąc się.
- Mogę zobaczyć? - spytałam.
- Oczywiście - odpowiedziała mi i podała paczuszkę.
Moim oczom ukazała się bardzo ładna bransoletka z połyskującymi, turkusowymi koralikami.
- Ojejku! Jest przepiękna! - krzyknęłam z zachwytu. - A od kogo jest?
Moja przyjaciółka jeszcze bardziej zaczęła się czerwienić, ale w końcu szepnęła:
- To od Syriusza Blacka.
Zakrztusiłam się. Dorcas poklepała mnie po plecach. W końcu wrzasnęłam:
- Od tego Syriusza Blacka, który dał mi to przeklęte wyzwanie?
-Ehm... No tak - wymamrotała i spuściła wzrok.
Właściwie to od początku wiedziałam, że coś między nimi iskrzy, ale od czasu tego wyzwania jestem wściekła na Syriusza, a on się jeszcze upiera, że w przyszłości, będę mu dziękować. Phi! Akurat! Obejrzałam resztę prezentów. Od Łapy był nawet osobny prezent. Wysłał mi moją ulubioną czekoladę z Miodowego Królestwa i napisał liścik:

Droga Lily,
Przepraszam Cię, za te wyzwanie. Nie mów, że Ci to mówiłem (chociaż pewnie sama się
domyśliłaś), ale to Rogacz kazał mi takie dać. A to mój najlepszy kumpel nie mogłem go zawieść. Ponieważ, że są święta, chciałem się z tobą pogodzić. Wybacz mi to, proszę. W ramach przeprosin wysyłam Ci twoją ulubioną czekoladę z miodem. Przepraszam!
Syriusz
Zrobiło mi się głupio. Przecież mnie szczerze przeprosił i wysłał czekoladę. Szepnęłam do Dorcas "Przepraszam", i podałam jej ten liścik. Ona go przeczytała i powiedziała:
- Widzisz! Przeprosił cię! Nie gniewasz się już na niego? - zapytała Dora.
- Nie, nie gniewam się. Ale co ci tak zależy, żebym się na niego nie gniewała? - zauważyłam przytomnie.
W tym momencie twarz mojej przyjaciółki przybrała kolor dojrzałej wiśni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz