wtorek, 7 sierpnia 2012

41. Hogsmeade

Uff, dałam radę. Przez długi czas nie miałam pomysłu co ma być dalej. Dopiero dzisiaj, jak siadłam przed komputerem tak napisałam całą notkę. Przepraszam, że dodaję ją tak późno. Czytajcie, byłoby miło jakby ktoś skomentował. :)
__________________

Z głębokiego snu, wyrwały mnie jasne promienie słoneczne padające prosto na moją twarz. Natychmiast zasłoniłam kotarę przy moim łóżku, tym samym uderzając się łokciem o ramę łóżka. Syknęłam cicho, czując tępy, pulsujący ból. Pomasowałam bolące miejsce i spojrzałam na zegarek, przypominając sobie, że za niedługo idziemy w szóstkę do Hogsmeade. Chwiejnym krokiem podeszłam do Dorcas i potrząsnęłam ją za ramię.
- Dora! Wstawaj! - szepnęłam.
Dziewczyna jęknęła głośno i zasłoniła głowę poduszką. Ponowiłam próbę obudzenia jej. Za którymś razem ustąpiła.
- Och, dobra, już wstaję - powiedziała, powstrzymując potężne ziewnięcie.
Pół godziny później, zeszłyśmy na śniadanie do wielkiej sali, już całkowicie rozbudzone.
- Lily... - zaczęła nieśmiało Dorcas. - Jest taka sprawa...
- O co chodzi? - zapytałam, smarując tosta konfiturą malinową.
- Ja i Syriusz umówiliśmy się...
- Nareszcie! - wtrąciłam uradowana.
- ... w Hogsmeade, dzisiaj. Nie masz nic przeciwko temu? Miałam ci to powiedzieć wcześniej, ale wyleciało mi to z głowy.
- Nie ma sprawy. Pójdę z Remusem, Jamesem i Peterem.
Na twarzy przyjaciółki można było dostrzec wyraźną ulgę.
- Naprawdę? Dzięki. Zresztą spotkamy się pewnie razem w Trzech Miotłach na kremowym piwie.
- Jasne - powiedziałam, nie mogąc powstrzymać promiennego uśmiechu, który niespodziewanie wystąpił na mojej twarzy.

- Och, tu jesteście! - zawołałam, na widok stojących w tłumie uczniów Huncwotów. - Szukałam was. Gdzie zgubiliście Petera? - dodałam po chwili, rozglądając się uważnie.
- Znów się rozchorował - pospieszył z wyjaśnieniami James. - Ale strasznie żałował, że nie mógł pójść.
- Idziemy? - zapytał Remus.
Kiwnęliśmy głowami i podreptaliśmy w stronę Filcha. Woźny dźgnął mnie parę razy czujnikiem i puścił dalej , natomiast chłopaków obszukiwał dobre pięć minut, zanim zostawił ich w spokoju i przeszedł do kolejnych osób. Na początek Huncwoci postanowili zrobić zapasy słodyczy, a i ja potrzebowałam kupić trochę łakoci, tak więc za punkt obraliśmy Miodowe Królestwo. Przed wejściem wisiał szyld informujący o dostawie najnowszych słodkości, takich jak na przykład miodowa czekolada z dodatkiem imbiru, pałki lukrecjowe, czekoladowe żaby z nowymi kartami i malinowe ciasteczka. W środku sklepu tłok był większy niż zwykle. Wzięłam wszystkich nowości po trochu i moją ulubioną, klasyczną miodową czekoladę. Chłopcy najchętniej wykupiliby cały sklep, ale ograniczyli się jedynie do zapasu, który mnie starczyłby na cały rok. Z westchnieniem pokręciłam głową, patrząc na obładowanych Huncwotów i podeszłam do lady, w celu zapłacenia za słodycze. Ponieważ zakupy Rogacza i Lunatyka były dość spore, skasowanie ich zajęło sprzedawcy mnóstwo czasu. Podciągnęłam rękaw szaty do góry w celu zorientowania się w czasie, kiedy nagle przypomniałam sobie, że zostawiłam zegarek w dormitorium.
- Wiecie może, która godzina? - zapytałam.
- Jedenasta trzydzieści - odpowiedział Remus. - A czemu pytasz?
- O czternastej idziemy do Trzech Mioteł na kremowe piwo razem z Syriuszem i Dorcas - odrzekłam.
- Mamy jeszcze sporo czasu. Może teraz pójdziemy do Zonka? - zaproponował James, mierzwiąc sobie włosy.
Przytaknęliśmy i skierowaliśmy się w stronę drugiego w dniu dzisiejszym sklepu. Kupiłam parę rzeczy na wielkanocny prezent dla rodziny, natomiast Huncwoci krążyli pośród półek ponad pół godziny, zanim zdecydowali się co mają kupić. W końcu, wyszliśmy od Zonka. Rozejrzałam się po wiosce. Po lewej stronie, moim oczom ukazał się widok małego sklepiku, nieopodal gospody pod Świńskim Łbem.
- Słuchajcie, właśnie doszła dostawa pałek lukrecjowych! - wrzasnął Rogacz.
- Chodźmy, zanim nam wykupią - odparł Lunatyk.
- To wy idźcie, a ja rozejrzę się jeszcze po Hogsmeade. Spotkamy się za niedługo - odpowiedziałam.
Rozdzieliliśmy się. Chłopcy znów poczłapali do Miodowego Królestwa, a ja po chwili marszu, weszłam do środka przed chwilą odkrytego przeze mnie sklepu. Panował tam straszliwy zaduch. Rozglądnęłam się dookoła. Na wyściełanych warstwą kurzu półkach piętrzyły się stare, wyniszczone magiczne przedmioty. Brudne pióra, książki ze zniszczonymi okładkami, pożółkłe gazety, różne, dziwne rzeczy, o których istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia to tylko niektóre z nich. Jednak moją uwagę przyciągnęła mała, słodko śpiąca w klatce sówka. Miała brunatne upierzenie i malutki dzióbek. Rozczulił mnie ten widok. Niewiele myśląc, kupiłam ją. Tak więc, wyszłam ze sklepu z malutką sową na ręce. Spotkałam chłopaków w Miodowym Królestwie. Zdziwili się na widok mojego towarzysza.
- Sowa? Przecież już masz sowę - zauważył James, marszcząc czoło. - Co nie wyklucza faktu, iż jest śliczna.
- Ona nie jest dla mnie - odparłam z czułością głaskając śpiące maleństwo po główce. - Dam ją Dorcas na wielkanoc. No dobra, idziemy do Trzech Mioteł?
Huncwoci przytaknęli głowami, a po chwili ruszyliśmy w stronę pubu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz