piątek, 28 września 2012

48. Koniec roku szkolnego

 Tekst oddzielony trzema kropkami od reszty postu, znaczy, że jest pisany w 3. osobie, nie tak jak normalnie - w pierwszej. :) Przepraszam za wszelkie błędy i  bardzo was proszę o jakikolwiek komentarz. Nawet dwa słowa komentarza mnie ucieszą. Dziękuję!

* * *

Rogacz wpadł do dormitorium chłopców, podśpiewując pod nosem.
- Coś ty taki zadowolony? - zainteresował się Remus, marszcząc czoło.
- Nie uwierzysz jak ci opowiem - odparł z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
- Nie przeciągaj, tylko mów co się stało - ponaglił Syriusz.
- To może zacznę od początku. Spokojnie zmierzałem sobie ku wieży Gryffindoru, aż tu nagle natknąłem się na Jessicę, która z kolei przygwoździła mnie do ściany i zaczęła całować. Dziwna jest ta laska... No ale przejdźmy do konkretów. Nagle zza zakrętu wyłoniła się Lily, zobaczyła nas, a następnie zaczęła uciekać. Odepchnąłem Jessicę i pobiegłem za Lilką. W końcu ją dogoniłem oraz wyjaśniłem, co się naprawdę stało. Nie obeszło się oczywiście bez kłótni. Już myślałem, że Lily będzie na mnie wściekła przez dobry tydzień, ale rozmowa zeszła na inne tory. Przebiegle zapytałem, dlaczego jest na mnie zła, skoro ze sobą nie chodzimy.
- Sprytne - wtrącił Łapa. - Dobra, nie przerywam.
- Tak więc, Lily się zmieszała, a natomiast ja zapytałem czy coś do mnie czuje. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedziała, że tak i ją pocałowałem - zakończył historię James.
- Nareszcie - odparł Remus. - W końcu dopiąłeś swego. Co prawda, dopiero po siedmiu latach, ale...
- Prawie siedmiu - poprawił Syriusz. - Stary gratulacje! Nie wiem, czy pamiętasz, ale jak leżałeś ostatnio w skrzydle szpitalnym to mówiłem, że jestem jasnowidzem. Przepowiedziałem rudej, że wkrótce będzie z tobą chodzić i mi nie uwierzyła. Ech...
- O ile się nie mylę, Lily ma kasztanowo-rude włosy - stwierdził piskliwym głosem Peter.
- Cicho siedź, Glizdku - odpowiedział Łapa lekceważącym tonem głosu.
- Ale Glizdek ma rację, Lily ma kasztanowo-rude włosy - obronił przyjaciela James.
Syriusz westchnął głośno i wywrócił oczami.
- No dobra, pomyliłem się - przyznał im rację.
- To w końcu... Chodzicie ze sobą, czy jak? - zmienił temat Remus.
- Na razie nie - odrzekł Rogacz. - Ale być może za niedługo, prawda wróżbito Syriuszu?
- Tak, moje wewnętrzne oko mówi, że stanie się to już wkrótce - przepowiedział Łapa z miną znawcy.
- Jakie znowu wewnętrzne oko? - Remus zmarszczył czoło.
- Ojj, tak się mówi - żachnął się Syriusz. - Nie znasz się i tyle.

* * *

Niespodziewanie nadszedł koniec roku szkolnego. Ostatnie niedzielne popołudnie spędziłam z Dorcas na błoniach. Jutro po śniadaniu, mieliśmy z powrotem wrócić do naszych rodzin na dwa miesiące wakacji. Razem z przyjaciółką, usiadłyśmy w cieniu rozłożystego dębu, rozkoszując się słoneczną pogodą oraz naszymi ostatnimi dniami na szóstym roku w Hogwarcie.
- Ty i James... Poprosił cię już o chodzenie? W końcu, z tego wszystkiego nie miałam okazji zapytać - rzuciła temat Dorcas.
- Jeszcze nie - odparłam. - Ale myślę, że to kwestia czasu.
Przyjaciółka kiwnęła głową. Od mojego pamiętnego pocałunku z Rogaczem, minął już tydzień i od tego czasu nic więcej się nie wydarzyło.
- Nie cieszysz się, że są wakacje? - zapytała.
- W sumie to sama nie wiem... - odpowiedziałam szczerze. - Tęsknię za rodzicami, ale dwa miesiące z Petunią pod jednym dachem mogą okazać się nie do wytrzymania.
Dorcas zaśmiała się dźwięcznie.
- Myślę, że nie będzie aż tak źle - pocieszyła mnie. - W końcu przecież opowiadałaś mi, że ma chłopaka, jak mu tam było... Vince?
- Vernon - poprawiłam.
- Właśnie. A do mnie z pewnością przyjadą dwóch sześcioletnich kuzynów na przynajmniej tydzień. Strasznie rozrabiają. Ich ulubionym zajęciem jest wyprowadzanie mnie z równowagi. Pamiętasz, jak w te ferie zimowe pomalowali mi ściany w pokoju kredkami i flamastrami na wszystkie kolory? Dobrze, że tata mi pomógł i zaklęciem doprowadził mój pokój do porządku.
- Och, pamiętam - zaśmiałam się. - Szkoda, iż nie zdążyłam zobaczyć twojego pokoju, po udekorowaniu przez twoich kuzynów.
- Nie martw się, jestem pewna, że jeszcze ujrzysz wiele z ich artystycznych dzieł sztuki. Wpadaj do mnie często w te wakacje. Moi rodzice oraz brat cię lubią i bardzo chętnie ugoszczą.
- Chętnie cię odwiedzę, dziękuję za zaproszenie. Ty również jesteś mile widziana w moim domu. Wyjeżdżasz gdzieś jeszcze w te wakacje?
- Tak, na dwa tygodnie do Francji do kuzynki. Chodzi do akademii magii Beauxbatons. Ach, właśnie, jak mogłam zapomnieć! Jesteś zaproszona na ślub mojego brata, Danny'ego. Uroczystość odbędzie się 15 lipca.
- To świetnie! - ucieszyłam się. - Kto jest jego obecną narzeczoną?
- Amy. Musiałam ci o niej kiedyś opowiedzieć. Chodzi z nią od trzech lat i sądzę, że to dobry wybór. Lubię ją, jest bardzo miła.
- Tak, znam ją. Poznałyśmy się w zeszłe wakacje, kiedy byłam u ciebie w domu - powiedziałam.
- Oczywiście, jak mogłam zapomnieć! - puknęła się w czoło. - To jak, przyjdziesz na ślub?
- Pewnie - odparłam. - Będzie tam ktoś znajomy oprócz mnie, ciebie, twoich rodziców, Danny'ego i Amy?
- Tak. Syriusz, Remus i James.
- Wspaniale - klasnęłam w dłonie. - Już nie mogę się doczekać.
Dorcas przytaknęła. Resztę dnia spędziłyśmy razem, rozmawiając o nadchodzących wakacjach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz